Pamięć jest zawodna, dlatego postanowiłam zapisywać swoje wrażenia po przeczytaniu książek.
środa, 4 lipca 2012
"ZIMOWY MONARCHA"
Kiedy słyszę o królu Arturze, pojawiają się w mojej głowie skojarzenia z rycerzami Okrągłego Stołu, Camelotem i Świętym Graalem. Choć tę opowieść zna chyba każdy, to jednak tylko legenda oparta na pewnych skąpych przesłankach. Wiadomo, że w na początku szóstego wieku wielu chłopcom nadano imię Artur, być może na cześć sławnego bohatera, a najstarsza wzmianka o Arturze, która została zawarta w poemacie opiewającym bitwę Brytów z Saksonami być może została dodana do tekstu w późniejszych czasach. Dopiero w XII wieku opowieści o Królu Arturze zaczęły być bardzo popularne, a prototyp znanej legendy, w której pojawia się Święty Graal został napisany dopiero w XV wieku.
Choć na temat samego Artura danych historycznych jest niewiele, to wiadomo z zapisów historycznych, jak wyglądała Brytania w piątym i szóstym wieku. Bernard Cornwell, ceniony twórca thrillerów i powieści historycznych wykorzystał tę wiedzę do stworzenia swojej historii o tym mitycznym władcy. Tak powstała trylogia arturiańska, której pierwszą częścią jest „Zimowy monarcha”. Przyznaję, że wizja autora jest bardzo prawdziwa, a swoją fantazję z faktami historycznymi miesza on w taki sposób, że otrzymujemy bardzo wiarygodną i realną opowieść.
Narratorem jest Derfel, saksoński dzieciak przygarnięty przez Merlina. Derfel przeżył wrzucenie do ofiarnego wilczego dołu, co stanowiło fakt, że jest pod szczególną opieką Bela, jednego z ważniejszych bóstw. Chłopiec wraz z innymi dziećmi wybranymi przez Merlina mieszka w Tor, dworze należącym do tego osławionego druida i czarownika. Przyjaźni się z Nimue, która również za sprawą bogów ocalała z rozbitego statku. Brytanią rządzi wówczas król Uther, który jest jednak stary i schorowany. Zniedołężniały król pragnie, aby po jego śmierci tron objął jego wnuk Mordred. Problem w tym, że Mordred jest kalekim, niespełna rocznym dzieckiem, a do władania krajem potrzeba mocnej ręki. Jak łatwo przewidzieć, po śmierci Uthera, kraj pogrąża się w chaosie, a na życie Mordreda nastaje jeden z wodzów. Wtedy pojawia się Artur.
Artur jest nieślubnym dzieckiem króla Uthera, dlatego nie ma prawa do tronu. Sam Uther mówi o nim pogardliwie: Artur ap Neb – czyli Artur Nikt. Bękart podejmuje się jednak bronić Mordreda i zjednoczyć Brytanię, aby uczynić ją silną i niezdobytą dla żądnych złota, ziem i plonów Saksonów, Franków i Irlandczyków.
Artur, jakiego sobie wyobrażał Cornwell, od pierwszego kontaktu wzbudzał zaufanie i emanował życzliwością. Nie był szczególnie przystojny, ale nie przeszkadzało to wszystkim kobietom, które go uwielbiały. Bardzo dbał o zęby i swoją zbroję, a w jego towarzystwie ludzie stawali się pogodniejsi i pełni optymizmu. Był również człowiekiem odważnym, o nieugiętej woli i stalowej determinacji, co uczyniło go świetnym żołnierzem i dowódcą. Miał oczywiście i wady, ale nikły one w konfrontacji z jego szlachetnymi czynami i wizerunkiem, który w oczach zwykłych ludzi czynił go niemal boskim.
„Zimowy monarcha” jest powieścią napisaną językiem łatwo przyswajalnym z dużą dbałością o szczegóły i ciekawymi opisami. Dlatego pomimo sporej objętości czyta się tę książkę niemal jednym tchem. Akcja toczy się wartko i często zaskakuje swoimi zwrotami, zatem nie ma mowy o nudzie przy lekturze. Różnorodni bohaterowie i ich niejednoznaczne charaktery czynią fabułę bardzo realistyczną. Czytelnik dowie się z treści jak wyglądała broń, ubranie i mieszkanie ówczesnych ludzi. Opisane są też sposoby walki, budowania miast a także tradycje i wierzenia Brytów.
Nie można też nie wspomnieć o pięknej okładce, która wprost przyciąga swoją delikatnością, a jednocześnie tajemniczością. Zresztą cała trylogia została pięknie wydana przez Instytut Wydawniczy Erica. Trzymanie w ręku egzemplarza takiej książki to prawdziwa przyjemność, do spróbowania której zachęcam wszystkich miłośników powieści historycznych, legend arturiańskich a także pozostałych wielbicieli dobrej lektury.
Podsumowując „Zimowy monarcha” to książka o wierności i przyjaźni, dla której można poświęcić życie oraz miłości, która może rozpętać wojnę. To książka o końcu panowania rzymskiego i trudnych początkach chrześcijaństwa w Brytanii. To książka o bohaterze, który był tak naprawdę zwykłym człowiekiem.
"Zimowy monarcha" - Bernard Cornwell
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przeczytałabym tę książkę dla samej okładki :) Ciekawa recenzja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że mnie również ta okładka kusiła! I wbrew twierdzeniu "nie sądź książki po okładce" nie zawiodła moich oczekiwań :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
To już kolejna świetnie zapowiadająca się książka Cornwella. Jeśli znajdę chwilkę czasu, na pewno do niej zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńJeśli będzie okazja w przyszłości - chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńKiedyś mogę spróbować :) Btw, zapraszam Ci do siebie na konkurs! :)
OdpowiedzUsuńKonkurs bardzo ciekawy, w związku z tym nie omieszkałam się zgłosić :)
UsuńTa książka stoi na mojej półce i czeka na swoją kolej tak długo, że już o niej praktycznie zapomniałam. Dobrze, że napisałaś tą recenzję, bo sobie o niej przypomniałam. ; )
OdpowiedzUsuńMoja też swoje odleżała, ale jak już zaczęłam czytać, to nie mogłam się oderwać :)
UsuńDziękuję Ci, że pomogłaś mi wybrać książkę pod prezentacją mojego stosiku. Zacznę ją dzisiaj czytać i niebawem opublikuję jej recenzje. ;)
OdpowiedzUsuńA ja chętnie się z nią zapoznam :) Miłego czytania!
Usuńmam w planach
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie. Tematyka mi lekko nie odpowiada :)
OdpowiedzUsuńJeśli uda mi się przebrnąć przez sagę Martina, pewnie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat zaczęłam czytać tę książkę po skończeniu wszystkich wydanych tomów "Pieśni Lodu i Ognia" Martina i przyznam, że nie było mi łatwo przestawić się :)
UsuńJako że mój ostatni konkurs, w którym do zdobycia była książka "Marzyciele i pokutnicy" mógł naruszać warunki organizowania takiego przedsięwzięcia, jestem zmuszona wycofać wszystkie dotychczasowe zgłoszenia i na nowo ogłosić zasady zabawy. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie, i zgłosicie się do zabawy jeszcze raz na nowych warunkach.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale jestem zmuszona zmienić zasady odbywającego się u mnie konkursu. Zapraszam na bloga, aby zapoznać się z nowymi zasadami i mam nadzieję, że zaktualizujesz swoje zgłoszenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i przepraszam za kłopot!
Niestety musiałam anulować moje rozdanie po przeczytaniu tego artukułu http://www.playr.pl/2010/09/organizujesz-konkurs-na-blogu-narazasz-sie-na-12-mln-zlotych-kary-wywiad-z-robertem-kamieniarzem/. Przepraszam za zamieszanie.
OdpowiedzUsuńCo do książki, która recenzujesz: kiedyś powiedziałabym stanowczo nie, ale powoli przekonuję się do tego typu litaratury, więc kto wie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
oj, ale sie porobiło! Dziewczyny, nie ma za co przepraszać :) te 12 mln jest trochę przerażające!
UsuńBardzo zachęcająca recenzja, czuję że to książka idealna dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja. Z chęcią sięgnę po książkę. Polecam "Mgły Avalonu", które również oparte są na legendzie o królu Arturze.
OdpowiedzUsuńNie czytałam "Mgieł Avalonu", postaram się to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mnie zaciekawiłaś. ;)) Teraz tylko muszę sie rozejrzeć za tą książką. ;))
OdpowiedzUsuńCieszę się i mam nadzieję, że książka sprawi Ci tyle przyjemności co mnie :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Będę musiała poszukać jej w bibliotece! Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Poszukaj, bo naprawdę warto!
Usuń