Pamięć jest zawodna, dlatego postanowiłam zapisywać swoje wrażenia po przeczytaniu książek.
środa, 21 stycznia 2015
"ZAKAZANA KRÓLOWA"
"Zakazana królowa" Anne O'Brien
Zainspirowana Philippą Gregory sięgnęłam po tę książkę, gdyż gabaryty i grafika na okładce od razu skojarzyły mi się z tą autorką. W następnej sekundzie spostrzegłam swoją pomyłkę, ale też coś jeszcze. Pieczątkę z napisem: Lepsza niż Philippa Gregory. To jest coś, czego bardzo nie lubię a mianowicie nastawianie klienta na obrazy i emocje, których doznał czytając, w tym przypadku książki pani Gregory. Naprawdę tego rodzaju reklama jest w stanie spowodować, że odłożę taką książkę z powrotem na półkę sklepową. W tym przypadku na korzyść książki przemówiło to, że opisywała niezwykłe początki dynastii Tudorów, które mnie bardzo zainteresowały oraz spora obniżka w Empiku, więc w efekcie „Zakazana królowa” powędrowała ze mną do domu.
Anne O’Brien jest historykiem i autorką wielu powieści historycznych, której największą pasją jest właśnie epoka Tudorów, dlatego trochę zbił mnie z tropu dopisek wydawnictwa na początku książki oznajmiający, że: „ Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe…”
To w końcu o tych Tudorach, o których myślałam, czy zupełnie co innego? Zaczęłam czytać i odetchnęłam z ulgą, gdyż zarówno główna bohaterka, Katarzyna de Valois, jak i jej małżonek Henryk V to postacie historyczne. Ich małżeństwo zostaje zawarte z powodów czysto politycznych. Razem z Katarzyną bowiem Henryk, król Anglii, dostaje również koronę francuską, którą do tej pory usiłował zdobyć na polu bitwy. Ojciec Katarzyny jest obłąkany, więc faktycznie nie sprawuje władzy królewskiej. Jest jeszcze brat Katarzyny, który nie akceptuje rokowań z Henrykiem, więc ten de facto dalej nie może złożyć broni.
Katarzyna początkowo jest przedstawiona jako osoba bojaźliwa, wrażliwa i słabego ducha. Wpływ na to miało dzieciństwo przy boku chorego ojca, który często nie poznawał własnych dzieci i którego one bały się śmiertelnie. Matka księżniczki żyła w innym zamku i bardziej interesowały ją bale, zabawy i przystojni mężczyźni, niż własne córki, o których przypomniała sobie dopiero wtedy, gdy polityka państwa zmusiła ją do wydania ich za mąż.
Katarzyna rozpaczliwie pragnie bliskości i miłości. Wbrew ostrzeżeniom siostry zakochuje się w Henryku. Jej celem staje się szczęście męża. Nie zastanawia się czy taki układ ma szanse na powodzenie. Żyje chcąc udowodnić Henrykowi, że jest jego warta, mimo, że sama wciąż w to wątpi. Powoli, z biegiem przytłaczających ją wydarzeń Katarzyna zmienia się z osoby uległej w lwicę walczącą o dobro swoje i swoich bliskich.
Książkę mimo sporej objętości czyta się szybko i lekko. Czasami denerwują literówki, ale mimo to polecam jako książkę relaksującą i odprężającą ze sporą dawką romansu. Różnica między książkami Philippy Gregory a „Zakazaną królową” jest taka, że tu mamy romans z wątkiem historycznym a w książkach Gregory jest dużo więcej polityki i historii, okraszonej romansami. Może różnica niewielka ale jednak jest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem mimo wszystko gotowa uwierzyć w rekomendacje o okładki, bo bardzo nie lubię Gregory.
OdpowiedzUsuńNo tak, dla osób, które nie lubią Gregory to jest raczej reklama :) Na mnie takie porównania działają raczej drażniąco ogólnie. Widziałam też mniej więcej coś takiego: "Polska odpowiedź na Grę o tron". Do tej pory nie mam chęci przeczytać tej odpowiedzi, mimo, że "Grą o tron" jestem zachwycona.
Usuń